środa, 27 stycznia 2016

Człowieki mają fajne rzeczy! :))

Jak już pisałam wcześniej, Franiu lubi wygody i ciepełko, niechętnie opuszcza dom w mroźne dni, a w deszczowe, to my niechętnie go wypuszczamy, bo schować się przed deszczem, Franiu nie potrafi i potem wraca do domu na piechotę!

To że Franiu kocha kąpiele w ciepłej wodzie to już wiedziałam dawno i pokazałam Wam, jak się ptaszysko "namacza" ale, że Franiu pokocha również suszarkę do włosów to już nie podejrzewałam!

Miłość do suszarki zakwitła w ptaszysku gwałtownie, kiedy po kolejnym powrocie w stanie całkowitego przemoczenia, wykorzystałam maszynę do obsuszenia mokrego kupra! Ku mojemu zdumieniu, nie tylko nie bał się dość głośno pracującego urządzenia, ale wręcz z rozkoszą "na dziobie" poddawał się obsuszaniu.

Kilka razy próbowałam tę miłość Franka do suszarki uwiecznić ale trudno to zrobić jak się ma dwie ręce i krótki kabelek ..... dziś wreszcie się udało, więc natychmiast Wam pokazuję wygibasy Frania, miłego oglądania!




niedziela, 17 stycznia 2016

Ptasia codzienność

Dzień zimowy zaczyna się około 6.30 lub 7 bo wtedy idziemy do kuchni (czyli prywatnej kwatery Frania) przygotować śniadanie.

Najpierw zapalamy światło w przedpokoju, żeby ptak zobaczył je przez szyby w drzwiach, po krótkiej chwili wchodzimy do kuchni i zapalamy małe światełko na wyciągu kuchennym (żeby na raziło Frania w oczka) - wtedy Franiu wyłazi z półeczki na mydło w kabinie prysznicowej (ma na niej położony ręczniczek na noc, żeby mu w kuperek ciepło było) i wskakuje na lodówkę - tam przeciąga się, układa piórka i robi wielką, poranną kupę :))

Następnie "dosiada" obecnego w kuchni człowieka i domaga się jedzenia (nieważne, że w jego miseczce jest pokarm), dla Frania najbardziej interesujące jest to, co szykuje człowiek! Ostatnim hitem są kabanosy - nie mam pojęcia czy z powodu wyglądu (mały, drobiowy kabanosik przypomina dłuugiego robala :)), czy też z powodu zawieranego tłuszczu stały się dla Frania przedmiotem nieodpartego pożądania i gotów jest po nie wejść do wnętrza lodówki!

Na zdjęciu Franiu z resztką zdobytego (nielegalnie!) kabanosa ....



Ptaszysko uwielbia też bułki z dynią, a właściwie ziarna prażonej dyni, które wydłubuje z bułki, płatki owsiane i sezam (chlebek posypany ziarnami, jest dokładnie oskubywany przez łakomego potwora.
A jakie dobre jest masełko! mniam!
Wszystkie zakamarki mam uszczelnione masełkiem, bo czego gadzina nie łyknie natychmiast,  to na pewno schowa "na później" :))

Kiedy już pobierze, należną mu z racji nieodpartego wdzięku i oszałamiającej urody (o rozumku to już nawet nie wspomnę!) daninę, bierze w dziób "coś na drogę", siada na lodówce i skrzecząc przenikliwie domaga się wypuszczenia na spacer (oczywiście, jeśli pogoda jest odpowiednia!)

W tym roku Szczecin nawiedziły dość dotkliwe mrozy (około -15C) i wtedy okazało się, że Franiu woli ciepłą "niewolę" od zimnej wolności! Po prostu zawrócił z parapetu okna do wnętrza kuchni i odmówił kategorycznie opuszczenia domu.

Jeśli uzna, że pogoda jest odpowiednia to udaje się na oblot swoich zewnętrznych włości - trwa to zwykle około 2-3 godzin, czyli około 11-stej Franiu wraca na drugie śniadanie. Siada na parapecie okna i zagląda do środka - jeśli nas tam nie ma, to przelatuje na drugą stronę domu i zagląda do kolejnych okien - doskonale wie, które są nasze!

Wpuszczony do środka gada do nas przez chwilę, podjada coś, pije czasem czyści piórka i po godzinie znowu prosi o wypuszczenie - na pobyt stały wraca około 15.30

Dziś "spacerował" razem ze mną i Dinusią po okolicznych krzakach i górkach. Niesamowite jest takie ptasie towarzystwo nad głową, siada na drzewach nisko i gada coś do mnie, podlatuje też od czasu do czasu i siada mi na ramieniu, albo głowie, nieustająco gadając.

Zdjęcia ze spaceru jesiennego, nie spodziewałam się, że dziś ze mną poleci i nie wzięłam aparatu ...









Spacer był dość długi, Franiu chyba troszkę zmarzł bo po powrocie do domu wpakował się do miski - nalałam ciepłej wody i ptaszysko wylegiwało się w niej około 10 minut!
Potem oczywiście jedzonko i toaleta.

Kolację i inne czynności staramy się zrobić w kuchni do 19.30 - potem Franiu staje się niegrzeczny, lata nam nad głowami i skrzeczy - ptak chce spać a "człowieki" łażą i przeszkadzają!
Grzecznie więc zapalamy małe światełko, przykrywamy półeczkę ręcznikiem i opuszczamy ptasią sypialnię - po godzinie sprawdzamy czy ptaszysko jest na swoim miejscu i gasimy światło zupełnie.

I kto u kogo , tak naprawdę mieszka? :))




niedziela, 10 stycznia 2016

Całkowite zagnieżdżenie urodziwego tyrana

Czas mija, ptaszysko rośnie i robi się coraz bardziej samodzielne a nawet, powiedziałabym, bezczelne! czasami mam wrażenie, że to my mieszkamy u ptaka a nie odwrotnie :))

Pomijam biedną Dinusię, której ptaszysko grzebie w misce i trzaska do niej dziobem - ale kuchnia to teren prywatny ptaka i z lekka zostaliśmy sterroryzowani ....



Franiu obserwuje nas pilnie jak tylko wejdziemy ... ponieważ wszędzie ma swoje kryjówki z jedzeniem! Sprzątanie kuchni (a robię to nieustannie) należy do sportów ekstremalnych, stoję na drabinie, ściągam z szafek ręczniki, którymi są przykryte, a z tychże sypią się skarby Frania.

Tak wygląda kabina prysznicowa, główna kwatera Frania i uwierzcie mi, to nie jest jeszcze szczyt możliwości ptaka!




Trzaskającego dziobem i wrzeszczącego dziko Frania mam na głowie, ptaszysko ciągnie mnie za ucho, albo włosy, usiłując odebrać ścierkę, gąbkę i maksymalnie utrudnić czynności porządkowe - niestety, po kilku takich awanturach zrezygnowałam ze sprzątania w obecności Frania - czekam aż poleci na spacer i wtedy dopiero spokojnie doprowadzam dom do prawie normalnego stanu.

Po powrocie Franiu natychmiast przegląda wszystkie swoje schowki, coś przenosi, przekłada cały czas pokrakując cichutko - w tym momencie cieszę się, że nie rozumiem ptasiego języka ....
Czuje się w domu absolutnie bezpiecznie i to nasza uwaga jest nieustannie skupiona na tym, żeby ptaszysko nie zrobiło sobie krzywdy, na przykład pakuje się do namoczonych w zlewie naczyń (zwłaszcza jeśli jest w nich ciepła, parująca woda) ....




Dziś udało mi się zrobić zdjęcie Frania wyglądającego przez okno ...... firaneczki wytrzymują kilka dni, notorycznie wszystko leży na podłodze bo ptasio do najlżejszych nie należy ....




Teren prywatny Frania, pozostający pod jego absolutnym władaniem, obejmuje również to, co za oknem ... na przykład karmnik - często siada na nim i rozgląda się wokoło skrzecząc przeraźliwie, oczywiście płoszy małe ptaki, które schowane w krzakach czekają cierpliwie aż tyran odleci ...









Po powrocie do domu "opowiada" nam co przeżył i lubi siedzieć na "człowiekach" bo są ciepłe i mają smakołyki dla bardzo "grzecznego" ptaszka :))












A ja nieodmiennie podziwiam jego "ubranko" , popatrzcie na te misternie ukształtowane piórka na plecach Frania - czy nie wyglądają jak ozdobne obszycie?